HRowe Lifehacki

Jak wejść do branży i zostać HRowcem.

# 6

Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane, czyli dlaczego dobre intencje nie zawsze są wystarczające.

Zastanawiasz się czasami, w jaki sposób dobór słów, jakiego używasz w komunikacji z innymi, wpływa na odbiór tego, co mówisz? Podam Ci przykład, który dobrze to obrazuje. Uczestniczyłam kiedyś w spotkaniu dla kadry zarządzającej, którego celem było podsumowanie minionego kwartału. Prezentację wyników prowadziła prezeska firmy, która aktywnie komentowała poziom przychodów, jakie osiągnęliśmy, dziękowała za wkład i zaangażowanie, podkreślała jakie znaczenie dla rozwoju firmy mamy my – managerowie. Po tym pełnym wzniosłych słów wystąpieniu zrobiła pauzę i powiedziała A teraz kochani, do roboty! I z uśmiechem na twarzy zakończyła spotkanie.

Jak się domyślasz, słowa te odbiły się szerokim echem wśród wszystkich uczestników i przez długi czas były przez nich komentowane. Ogólny wydźwięk był raczej negatywny. Misternie wplatane w przemówienie przez prezeskę hasła motywacyjne zniknęły jak kamfora a w naszych głowach pozostało jedynie “Do roboty!”. Kilka osób najbliżej współpracujących z szefową firmy próbowało tłumaczyć to niefortunne zdanie mówiąc “Na pewno nie miała nic złego na myśli”. Zapewne tak było, ale niesmak pozostał.

Podobnie jest z językiem, jaki używasz podczas spotkania rekrutacyjnego. Możesz mieć najlepsze intencje, jednak niewłaściwy dobór słów jest w stanie zniekształcić Twój przekaz i pozostawić w głowie rekrutera kompletnie inny obraz. No dobrze – pomyślisz – ale czy to przypadkiem nie jest nadmierne czepianie się słówek? Sprawdźmy to w takim razie. 

Dlaczego semantyka ma aż tak duże znaczenie w procesie komunikacji?

To, w jaki sposób budujesz zdania oraz jak dobierasz słowa opisując siebie i swoje dokonania, w bezpośredni sposób wpływa na to, jak postrzega Cię rekruter. Jak działa ten mechanizm? Słowa na nasz umysł działają dokładnie tak, jak tekst wpisany w wyszukiwarkę. Dzieje się to na dwóch poziomach. Na poziomie świadomym każde słowo niesie jakąś informację, którą odbierasz zmysłem słuchu. Tylko tyle. Schodząc głębiej, na poziom nieświadomy, słowo to polecenie dla komputera, które ten musi przetłumaczyć i zdekodować, a więc wyciągnąć ze swojej pamięci jego znaczenie np. co oznacza słowo but / zmartwienie / problem / katastrofa / … – tu możesz wpisać cokolwiek.

Patrząc na język w ten sposób zapewne dostrzegasz, że słowa, poza przekazaniem treści, mogą wywoływać u odbiorcy emocje, przekierowywać jego uwagę na określony tor lub zasiewać w nim jakieś idee.

Dokładnie ten mechanizm zadziałał w przykładzie, jakim się posłużyłam we wstępie. Usłyszawszy do roboty mój umysł na poziomie świadomym odebrał to jako koniec spotkania i polecenie, żeby wrócić do wykonywania obowiązków. Na poziomie nieświadomym komputer (czyli mózg) przeskanował dotychczasowe doświadczenia i wśród nich odnalazł określone skojarzenia i emocje zarezerwowane dla tego sformułowania. Wśród nich znalazły się Nic nie robisz, tylko odpoczywasz. Weź się wreszcie do roboty!, Koniec gadania o niczym, czas wziąć się do roboty!, Zasuwamy szybciutko, bo szkoda czasu, do roboty raz dwa! Ponieważ w momencie zdekodowania słowa zostaje nieświadomie uruchomiony stan emocjonalny z tym słowem związany, pojawiły się u mnie takie odczucia jak zniechęcenie, nadmierny pośpiech, poczucie że wcześniejsze pochwały były sztuczne a prezeska chciała mnie jedynie pogłaskać po głowie by późniejszy kopniak wydał się mniej dotkliwy. 

Dlatego właśnie tak ważne jest zrozumieć, że słowa, jakie używasz, z jednej strony przekazują informacje, a z drugiej wytwarzają w umyśle rozmówcy obrazy i generują stany emocjonalne. Jest takie słowo, które ze względu na mechanizm działania umysłu zdecydowanie nie pomaga Ci w budowaniu wizerunku. Używasz je każdego dnia choć prawdopodobnie nie zdajesz sobie sprawy, jaką ma siłę.

Skoro język buduje rzeczywistość, to dlaczego mówisz o sobie w taki sposób?

Nigdy, przenigdy nie mów podczas rekrutacji UDAŁO MI SIĘ! Wyobraź sobie, że rekrutujesz do swojego zespołu innego HRowca i słyszysz od niego:

  • Udało mi się zrekrutować kandydata na to stanowisko, choć wymagania były bardzo wysokie.
  • Udało mi się przekonać managera, aby zrobić to w ten sposób.
  • Ten projekt był bardzo skomplikowany, ale udało mi się go zrealizować.

Udało mi się, Czyli co? Łut szczęścia zadziałał? Spełniło się marzenie? Przypadkowo coś wyszło? Czy może nie planowałaś, ale się wydarzyło?

Gdzie w tych zdaniach jest wzmianka o ilości pracy, jaka została włożona w zrealizowanie zadań? Gdzie są podkreślone kompetencje, jakie wykorzystano do zrobienia czegoś lub jakie rozwinięto dzięki udziałowi w projekcie? Gdzie jest wskazanie wpływu wykonawcy na ostateczny efekt?

Przeczytaj powyższe zdania raz jeszcze na głos i poczuj, co musi przeżywać rekruter. Za każdym razem, gdy opowiadasz o swoim doświadczeniu oraz osiągnięciach i mówisz udało mi się, mózg rekrutera dekoduje te słowa nadając im określone znaczenie i wywołując określone stany emocjonalne. W konsekwencji to, co rekruter słyszy, można sprowadzić do kilku poniższych zdań:

  • Miała szczęście.
  • Ktoś jej pomógł.
  • Nie ma mocy sprawczej.
  • Pewnie tego nie powtórzy, bo to dzieło przypadku.
  • Wygrała los na loterii, szczęściara.
  • Praca to nie ruletka.
  • U nas nie ma dżina w butelce, który spełnia życzenia i pomaga, by się udało.
  • Nie mam pewności, czy mogę uwierzyć w jej kompetencje. 
  • Wątpię, czy sobie u nas poradzi.

Pamiętaj, to wszystko często dzieje się na poziomie nieświadomym, może więc jeszcze silniej oddziaływać na rekrutera.

Udało mi się odbiera Ci sprawczość, pozbawia możliwości wpływu i pokazuje przypadkowość działania.
Chyba nie tak chcesz się zaprezentować, ubiegając się o pracę w HR? 

Skąd się to bierze, że tak bardzo umniejszamy swoje osiągnięcia? Czy to brak pewności siebie, przesadna skromność, mentalność przegranego? Może trudno nam uwierzyć, że nasza ciężka praca i wysiłek owocują konkretnym efektem? Albo w ten sposób łatwiej pozbyć się wyrzutów sumienia, gdy okaże się, że finał nie jest zadowalający? Wszak sukces wielu ma ojców a porażka jest sierotą. 

Na co możesz w takim razie zamienić udało mi się? Oto kilka podpowiedzi:

  • zrobiłam
  • osiągnęłam
  • zaprojektowałam
  • przygotowałam
  • wykonałam
  • zaprezentowałam

Pozyskałam kandydata na to stanowisko, choć wymagania były bardzo wysokie. Działania, jakie podjęłam w tej sytuacji, to…
Przekonałam managera, aby zrobić to w ten sposób i w tym celu użyłam następujące argumenty…
Ten projekt był bardzo skomplikowany jednak zrealizowałam go pomimo pojawiających się trudności. Poradziłam sobie z nimi w ten sposób…

Widzisz różnicę? Sekret tych zdań tkwi w dwóch elementach:

  • używasz konkretne czasowniki np. zrealizowałam, pozyskałam, przekonałam,
  • podajesz konkretne przykłady czynności, jakie wykonałaś, by to zrobić np. opublikowałam ogłoszenia w portalach, z których do tej pory nie korzystaliśmy ponieważ wiedziałam, że tam mogę znaleźć kandydatów o określonym profilu.

Dzięki temu prezentujesz się jako kompetentna i sprawcza HRówka a to, co robisz, jest zaplanowane i przemyślane. Rekrutując Cię mam pewność, że Twoje sukcesy są powtarzalne, to znaczy w podobnych okolicznościach jesteś w stanie osiągnąć podobne efekty, ponieważ są wynikiem świadomie podjętych działań. O ile łatwiej w takiej sytuacji podjąć decyzję o zaproszeniu Cię do współpracy. Gotowość do brania odpowiedzialności zarówno za sukces jak i niepowodzenie to kluczowa kompetencja każdego dojrzałego HRowca. 

Pamiętaj – nic samo się nie zrobiło.
Albo zrobiłaś to TY, albo zrobił to ktoś inny.
Innej możliwości nie ma.

Karolina Turostowska

Założycielka Way to be HeRo.
Doświadczona ekspertka HR.

Skracam moim klientom drogę do sukcesu zawodowego w HR. Pokazuję, jak patrzeć na te same rzeczy z innej perspektywy. Pomagam budować pewność siebie w roli HR bo wierzę, że każdy HRowiec może być wiarygodnym, autentycznym i transformującym partnerem dla biznesu. Ty również.

Szukasz mentora?

Zobacz, jak mogę Ci pomóc!

Shopping Cart